sobota, 3 stycznia 2015

Miniaturka I

Niektórzy ludzie nie wierzą w prawdziwą miłość ani w słynny slogan " Prawdziwa miłość przetrwa wszystko". Ja wam udowodnię, że istnieje TAKA miłość, opowiem wam historię, jedną z wielu, których byłam świadkiem..
Wielka Bitwa trwa, w oddali słychać łoskot upadających ciał, rzucanych klątw, klątw niosących śmierć. Nikt kto żywy się nie poddaje, walczy, walczy do utraty ostatniej kropli krwi. Obydwie strony są pewne swojej wygranej, a tak naprawdę nie wygra nikt, zło i dobro będą trwać zawsze, przez wieki...
Stoję w oddali przyglądam się całej walce, stoję tu i jednocześnie jesem w kilku innych częściach świata. 
W odpowiednim momęcie podchodzę, ale nikt mnie nie widzi, nie widzi, ale ja jestem. Podchodzę do człowieka, jeszcze człowieka i zabieram jego duszę, oddaje się ona bezwładnie w moje ręce, zabierając duszę zostawiam tylko ciało, skorupę. Znów wracam na miejsce, gdzie stałam wcześniej, rozglądam się. Od razu zauważam burzę brązowych loków uśmiecham się, tak wiem uśmiech i sentymenty w moim zawodzie nie są wskazane, ale przecież nie mam szefa, który by mnie kontrolował. Wracając do tematu widzę burze brązowych loków, należących do  osiemnastoletniej dziewczyny, szlamy, niejakiej Hermiony Granger. 
Skąd ja to wszystko wiem? Czasami pytam sama siebie. Dziewczyna umykała przedemną już parę razy, czuje, że tym razem jej się nie uda. Walczy ona z Bellatrix Lestarge, czystokrwistą czarownicą w średnim wieku uważaną za jedną z najbardziej bezlitosnych czarownic walczących po stronie zła,większość ludzi walczących po stronie dobra ginie z jej rąk, a właściwie różdżki.
Patrzę, wiem że na Hermionę już za chwilę nadejdzie czas, nie mylę się, widzę jak Lestarge rzuca śmiercionośną klątwę. Dziewczyna nie jest w stanie się obronić. Jej dusza woła mnie. Podchodzę, słyszę szalony śmiech Lestarge, zabieram duszę młodej dziewczyny. 
Nagle do czarnowłosej podbiega blondwłosy chłopak, bez zastanowienia rzuca Avadę w swoją, jak się okazało ciotkę. Zabija ją, zna konsekwencje, chce pomścić śmierć ukochanej, tak on kochał Hermionę. Podchodzę do czanowłosej zabieram ją. Uśmiecham się, nareszcie, tyle razy zabierałam jej ofiary, niewinnych ludzi teraz przyszedł czas na nią. Już mam odchodzić gdy tuż obok mnie pada ciało blondyna, został zabity przez własnego ojca, któremu rozkazał to Czarny Pan. Chłopak był szpiegiem, pomagał Zakonowi, zakochał się w szlamie, pomścił jej śmierć, umarł z rąk własnego ojca. Zabieram go widzę, że się uśmiecha, zapewne myśli o ukochanej...

Ich odejście niczego nie zmienia, bitwa nadal trwa. W końcu Złoty Chłopiec zabija Czarnego Pana, dobro zwycięża chociaż zło będzie trwać wiecznie. 
A ja odchodzę, z Hogwartu idę w inną część świata po inną duszę. 
W chwili wolnego idę w stronę tunelu, tak po tylu latach wiernej pracy bez urlopów mam prośbę do Boga chcę zobaczyć co się stało z Hermioną i jej ukochanym. Bóg przyzwala mi kiwnięciem głowy, wchodzę.
Okazuje się, że jestem w raju, w krainie spokoju. Widzę w oddali Hermionę z Draconem, trzymają się za ręce, są uśmiechnięci.
Wychodzę. Wiem, że już nigdy nikt ich nie rozdzieli, będą razem, aż do końca.
Końca?
Końca czego, świata, śmierci, Boga...?
Na to musicie ospowiedzieć sobie sami, ale jednego jestem pewna, że nigdy się nie rozstaną, bo prawdziwa miłość przetrwa wszystko, nawet śmierć, mnie.

1 komentarz:

  1. Wspaniale, że blog już istnieje :) Czekam na dalsze twoje prace, bo na pewno wymyślisz znów coś oryginalnego. Życzę Ci dużo weny, wytrwałości, powodzenia i oczywiście sukcesu! :)
    Pozdrawiam!
    Venetiia N.

    OdpowiedzUsuń